wtorek, 30 lipca 2013

Najlepszy chłodnik z awokado i ogórka

Cześć. Ostatnie upały to straszny dramat. Przez cały weekend nie wyściubiłam nosa z domu, poza krótkimi momentami kiedy brak lodów i wody mineralnej zmusił mnie do krótkiej wizyty w Tesco. Przy okazji chłodziłam się przy lodówkach przez kilka dobrych minut. A właściwie największą miałam ochotę, żeby położyć się na półce z kostkami masła i zrobić sobie kołderkę z worków mleka.
Mało produktywny weekend był mimo wszystko bardzo przyjemny. Obejrzałam sporo ulubionych filmów, w myśl zasady, że najlepiej lubi się to co się zna, ale też kilka nowości. Pomiędzy łzami wzruszenia nad losem Anastazji, a śmiechem wywołanym podniosłymi momentami ostatniej części Zmierzchu zdecydowałam się w najbliższych dniach zrobić chłodnik, który rzucił mi się już jakiś czas temu w oczy. O zaletach awokado można się rozpisywać na miliony stron, oczywiście ogromnej ilości witamin zawiera zdrowe tłuszcze niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu. A poza tym jest po prostu przepyszne! Z jogurtem greckim, szczypiorkiem i czosnkiem to danie idealne na tropikalne upały. Doskonale będzie smakować z kromką ciemnego pieczywa. 

Składniki:

1 dojrzałe awokado (bez ciemnych plam)
1 ogórek szklarniowy, około 20 cm
300 gram jogurtu greckiego
sok 1 limonki 
2 ząbki czosnku
4 łyżki szczypiorku
sól i pieprz
pestki słonecznika lub dyni (opcjonalnie)

Przygotowanie:

Awokado obrać, skropić limonką i wrzucić do wysokiej miski. Dodać ogórka, drobno posiekany czosnek i połowę szczypiorku, jogurt i zmiksować na gładką masę. Na koniec dodać sól i pieprz i wstawić na co najmniej 30 min do lodówki lub na 10 do zamrażalnika. Przed podaniem posypać szczypiorkiem.



smacznego!

niedziela, 28 lipca 2013

Najlepszy sos do sałatek

Cześć. Uwielbiam sałatki i jem je prawie codziennie. Na bloga nie trafia nawet połowa pomysłów, które wykorzystuję. Bazą prawie zawsze jest dla mnie sałata, najczęściej rukola, roszponka lub szpinak, rzadziej sałata lodowa czy masłowa. Zawsze dbam o to, żeby w sałatce znalazło się coś do "chrupania" czyli prażone pestki np. słonecznik, dynia, płatki migdałowe, orzechy, sezam. Zazwyczaj też dodaję jakiś ser, np. mozzarelle, fetę,  lazura, ricottę, ser włoski, żółty albo twaróg lub mięso. Bardzo lubię pomidory i oliwki i one właśnie najczęściej trafiają na mój talerz, ale wykorzystuję też tartą na grubych oczkach marchewkę, czerwoną cebulę, bób, smażoną cukinię i paprykę.

Zanim zaczęłam prowadzić bloga nie wyobrażałam sobie sałatki bez sosu instant. Uwielbiałam wszystkie wynalazki knorra i winiary, a nawet biedronkowe specjały. Kiedyś jednak wpadłam na filmik Jamiego Olivera o sałatkach i nauczyłam się sama przygotowywać vinaigrette z prawdziwego zdarzenia. W koszu wylądowały wszystkie gotowe sosy, a ja zaczęłam kombinować;) Dzięki temu w mojej szafce jest teraz kilka rodzajów octów (balsamiczny, z białego wina, jabłkowy), smakowe oliwy i różne musztardy, które są podstawą w przygotowaniu smacznego wykończenia sałatki. Ze względu na świeże zioła i przyprawy  możliwości są niezliczone, ale trzeba pamiętać o jednej zasadzie: 1/3 kwasu (ocet, sok z cytryny lub limonki), 2/3 oliwy z oliwek lub oleju rzepakowego.
Sos najlepiej przygotować w małym słoiczku, np po musztardzie. Wszystkie składniki najlepiej tam wlać, zakręcić i energicznie mieszać aż sos zrobi się gęsty i bardzo kremowy- jeśli się nie zrobił trzeba dużej mieszać;)

Dzisiaj przepis na sos, który moim zdaniem będzie najbliższy gotowemu "włoskiemu" sosowi z torebki, ale o niebo smaczniejszy

Składniki:

sok z 1 limonki (1/3)
oliwa z oliwek (2/3) czyli 2 razy tyle co soku z limonki
1 łyżka musztardy rosyjskiej (lub innej ostrej sarepskiej, dijon)
1/2 łyżeczki miodu (lub brązowego cukru)
szczypta soli
szczypta pieprzu

Przed mieszaniem: 

Przygotowanie:

Składniki wrzucić do słoiczka i mieszać aż dokładnie się połączą i wylać na sałatkę. Jeśli sos wyda nam się za mało gęsty i treściwy można dodać więcej oliwy. Sos można spokojnie trzymać w lodówce 24h ;) 

Bardzo polecam wypróbować ten  sposób z różnymi dodatkami, np. zielonym pesto, posiekanym czosnkiem czy suszonymi  ziołami. Chętnie poznam Wasz sposób na najlepszy sos ;)

Po mieszaniu: 


Sałatka na śniadanie:

1/2 kulki mozzarelli
1 mięsisty pomidor
czarne i zielone oliwki
listki bazylii
szczypiorek
kiełki lucerny
czarny sezam 

piątek, 26 lipca 2013

Łosoś z pistacjowo-bazyliowym pesto zapiekany w szynce parmeńskiej



Cześć! Chyba przez ostatnie 3 dni się podniecam publicznie, że w końcu udało mi się spotkać się ugotować komuś obiad (spotkanie z Magdą to nie lada gratka, a w kolejce czek jeszcze 1500 osób). Postanowiłam przygotować coś co bardzo lubię i jest raczej mało problemowe - łosoś z samej swojej natury jest bardzo smaczną rybą, więc dodatki mogły tylko pomóc. Właściwie dodatki mogą też wszystko zepsuć, ale to szczegół. Na szczęście nie tym razem, ponieważ wykorzystałam pomysł Kwestii Smaku i jak to z Kwestią Smaku bywa nic  nie poszło źle, a smak przewyższył znacznie moje oczekiwania. Mimo, że mam mało doświadczenia z pistacjami (jadłam je pierwszy raz 2 lata temu) to wydają mi się być magicznym dodatkiem, który zmienia w wytworne danie nawet najzwyklejszą prostą potrawę. Uwielbiam domowe bazyliowe pesto, ale dzięki pistacjom zyskało zupełnie innego wymiaru. Polecam przygotować większą jego ilość, bo jest przepyszne jako dodatek do różnych rzeczy. Plastry szynki parmeńskiej sprawiły, że łosoś się nie wysuszył i wszystkie dobre smaki zostały w środku. Jedzenie proste, a zarazem bardzo fantazyjne - bo kto łączy ryby i szynkę? Ale dywiza Kwestii Smaku- wyjątkowo na co dzień jest jak  najbardziej trafna, ta dziewczyna zna się na robocie.

 Składniki:

300 gram łososia (bez skóry)
 4 plastry szynki parmeńskiej
 1/3 szklanki obranych pistacji
1/2 szklanki liści bazylii
4 łyżki oliwy
sól

Przygotowanie:

Łososia osuszyć, przekroić na pół i deliakatnie oprószyć solą. Składniki na pesto wrzucić do malaksera i zmielić na gładką masę- gdy będzie za gęsta można dodać więcej oliwy. Pistacje są bardzo słone, więc pesto nie potrzebuje dodatkowych przypraw. Na łososia wykładamy 2-3 łyżeczki pesto, zawijamy rybę w plastry szynki i pieczemy w piekarniku około 25-30 min w rozgrzanym do 180 stopni piekarniku. Podałam łososia z prostą sałatką z roszponki, pomidorków i awokado.

j
Została całkiem spora część pesto, więc zrobiłam na drugi dzień pyszny omlet z jego użyciem oraz sałatkę z bobem, którą zabrałam do pracy.

Obiecuję, że to ostatnie zdjęcie moich stóp nad Wisłą ;D

czwartek, 25 lipca 2013

Makaron z cukinią, pietruszką i ricottą - jednoosobowy obiad

Cześć! Ufff jak dobrze wczoraj Magda wpadła do mnie na obiad i mogłam ulżyć trochę swoim kuchennym frustracjom. Efekty naszej współpracy zobaczycie jutro na blogu. Dziś przepis na bardzo szybki jednoosobowy obiad w sam raz na upalne dni. Cukinia, ricotta, makaron i czosnek to połączenie idealne na tę porę roku. Cukinie w moim domowym ogródku rosną jak szalone, więc mam ich ciągle spory zapas. Niestety nie udało mi się nigdy kupić w Polsce ricotty, która powaliłaby mnie na kolana. W zeszłym roku spędziłam 2 dni we Włoszech i miałam okazję próbować tego delikatnego serka i wprost oniemiałam z zachwytu! Był taki kremowy i delikatny jak chmurka! Po powrocie opowiadałam z ogromnym zaangażowaniem o tym właśnie przysmaku i do dziś mój chłopak ze mnie się przez to śmieje. Jeśli tylko spróbuję chociaż odrobinę wymądrzyć kulinarnie to krzyczy na całe gardło "ŚWIEŻA RICOTTA" i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki mój apetyt na mądralstwo znika. Eh. 
Dzisiejsze danie nie jest specjalnie eleganckie, ale za to bardzo proste i orzeźwiające. Lubię takie proste makaronowe obiady. A Wy?

Składniki:

50 gram razowego makaronu
1 mała cukinia
2 cebule dymki
3-4 ząbki czosnku
1/2 pęczka pietruszki
2 łyżki oleju rzepakowego 
100 gram ricotty
sól, pieprz

Przygotowanie:

Makaron ugotować al dente w osolonej wodzie. Dymkę posiekać drobno w kostkę, a czosnek w cienkie plastry. Wrzucić na zimną patelnię, dodać olej i delikatnie zeszklić. Następnie dodać cienkie plastry cukinii (używam do tego obieraczki do jarzyn), dodać sól i pieprz i smażyć aż cukinia będzie miękka. Na sam koniec dodać makaron. Gdy wszystko będzie już na talerzu dodać ricottę (lub delikatny twarożek), natkę pietruszki, szczypiorek, ogromne ilości świeżo mielonego pieprzu i wszystko wymieszać. Myślę, że doskonałym zwieńczeniem tego prostego dania byłby prażone pestki słonecznika, ale niestety moje domowe zapasy właśnie się skończyły.


Uwielbiam kiedy wracając z całym naręczem zakupów nie mogę znaleźć kluczy do mieszkania. Czy Wam też się to zdarza? 

wtorek, 23 lipca 2013

Serowe placuszki z borówkami

Ostatnio straszna ze mnie plackarą i jadłabym placuszki cały czas. Smażenie penkejków idzie mi coraz lepiej, dlatego częściej serwuje sobie takie śniadania. A może serwuję sobie częściej takie śniadanie i dlatego smażenie penkejków idzie mi coraz lepiej? Hmmm...W każdym razie uważam, że to grzech nie dodawać choć odrobiny pysznych letnich owoców do każdego posiłku.. Placuszki z białego sera z dodatkiem płatków owsianych i owoców to pełnowartościowe śniadanie z dużą ilością białka. Poza tym są przepyszne i bardzo sycące. Można pominąć owoce w cieście i dodać je jedynie to dekoracji, wszystko zależy od naszych upodobań. Do swoich placków dodałam kwaśny jogurt, który idealnie kontrastuje ze słodkimi owocami i serem. 

Składniki:

100 gram sera białego
3 łyżki płatków owsianych
1 łyżka otrębów
1 łyżka miodu lub brązowego cukru
1 jajko
2 łyżki jogurtu naturalnego
1 łyżka mąki
kilka kropel oleju rzepakowego
garść borówek (opcjonalnie)

dodatkowo:
jogurt i maliny do podania


Przygotowanie:

Otręby i płatki owsiane zmielić na pył w blenderze. Wrzucić do miseczki dodać jogurt, rozgnieciony dokładnie ser biały, jajko, mąkę i miód i odstawić na 10 min. W tym czasie zrobić sobie szybki i lekki makijaż (jest 7 rano, nie wolno przesadzać z kosmetykami ). Kiedy wyglądamy już zjawiskowo pora zabrać się za smażenie placuszków. Teflonową patelnie skropić delikatnie olejem i mocno rozgrzać, następnie zmniejszyć ogień na średni i smażyć placki wielkości łyżki stołowej- im mniejsze tym łatwiej nam będzie je przewrócić na drugą stronę. Gdy placki smażą się z jednej strony można "powtykać" w nie owoce i przekręcić. Z podanej porcji wychodzi około 7-8 malutkich placuszków.

Smacznego!


poniedziałek, 22 lipca 2013

Placuszki z cukinii z fetą i chilli




Cześć. W tym roku należą mi się nagroda za urozmaicenie samotnych posiłków. Mimo wszystko nie sądzę, żebym kiedykolwiek polubiła jeść sama. W dalszym ciągu najważniejszym dodatkiem do satysfakcjonującego posiłku jest dla mnie dobry kompan. Więc kto ma ochotę wpaść do mnie na obiad?;D
Domowy ogródek dostarcza mi ostatnio dużo pyszności, między innymi przemysłowe ilości cukinii, więc zabrałam zapasy do Krakowa. Na pierwszy ogień placuszki, których ostatnio szalenie dużo w sieci. Do swojej wersji dodałam fetę i chilli, idealne połączenie. W smaku danie przypominało trochę placki ziemniaczane, ale dużo lżejsze. Z łososiem, jogurtem i pomidorami danie będzie pełnowartościowym obiadem.

Składniki:

1 mała cukinia
1 jajko
3 łyżki sera feta
1 łyżeczka posiekanej natki pietruszki
1 dymka ze szczypiorkiem
1 ząbek czosnku
3 łyżki otrębów pszennych
3 łyżki mąki (lub zmielonych płatków owsianych)
1 chilli
sól, pieprz
2 łyżki oleju rzepakowego

dodatkowo: 
kilka łyżek kwaśnego jogurtu naturalnego lub śmietany
pomidory
kiełki lucerny
kawałki wędzonego łososia




Przygotowanie:

Umytą cukinie zetrzeć na tarce, delikatnie posolić i przerzucić na durszlak, żeby oddała nadmiar wody. Po 10 minutach dodać wszystkie suche składniki i jajko, a także bardzo drobno posiekane chilli, natkę pietruszki, dymkę i czosnek. Na sam koniec pokruszyć fetę i wszystko jeszcze raz dokładnie wymieszać i dodać sól i pieprz do smaku.  Olej rzepakowy mocno rozgrzać, następnie zmniejszyć gaz na średni i smażyć z dwóch stron na złoty kolor. Placuszki zbierają nieco tłuszcz dlatego dobrze je odsączyć na papierowych ręcznikach. Z podanej porcji wychodzi około 6-7 placuszków.


Wspominałam Wam kiedyś, że mój tata jest bardzo odważny? Mnie na samą myśl, aż cierpnie skóra na karku....


niedziela, 21 lipca 2013

Mus z czarnej porzeczki - idealny dodatek

Cześć! Niestety moje problemy z internetem się nie skończyły, dlatego posty wstawiam tak rzadko. Przez cały następny tydzień będę nadrabiać zaległości;) Mus z czarnych porzeczek przygotowałyśmy z mamą już w zeszłym roku i nie mam pojęcia dlaczego nie pokazałam przepisu ani zdjęć. Kwaśny mus okazał się hitem w moim domu, ponieważ wszyscy bardzo kochamy dżemy. Używaliśmy go jako nadzienia do drożdżówki, do owsianki, do śniadania z bananami i migdałami, do lodów, do placuszków, a także do ulubionego deseru mojej mamy - jogurtu naturalnego z musem. Przygotowanie jest dużo prostsze i mniej pracochłonne niż w przypadku klasycznego dżemu, ale też różni się znacznie konsystencją. Mus jest raczej lejący i rzadki, ale moim zdaniem to nie jest wcale wada. Przygotowanie domowych słodkich przetworów stało się moim celem na wakacje, dlatego mam jeszcze w planach wykorzystać wszystkie owoce ze swojego sadu i zrobić konfiturę morelową i morelowo-porzeczkową, a jesienią powidła śliwkowe. Czerwone porzeczki same są dla mnie nie do zjedzenia, ale uwielbiam je w kompocie i słodkich ciastach.


Składniki:

1 kg obranych czarnych porzeczek*
1 i 1/2 szklanki cukru

Przygotowanie:


Porzeczki wrzucić do malaksera lub blendera i zmielić. Następnie dodać cukier i dokładnie wymieszać. Mus przelać do czystych i wyparzonych słoiczków i mocno zakręcić. Na dnie dużego garnka położyć bawełnianą ściereczkę, wstawić słoiki, zalać do 3/4 wysokości i pasteryzować na małym ogniu około 20 min od zawrzenia. Po przestudzeniu mus jest gotowy do spożycia. Z takiej porcji wyjdzie około 6-7 małych słoiczków. Ale zdecydowanie polecam przygotować więcej zapasów. 


A dziś popołudniu czeka mnie jeszcze spacer nad Wisłą. Jejejejejjeje....
jakie macie plany na niedzielę?



poniedziałek, 15 lipca 2013

Gulasz z piersi kurczaka, pora i pieczarek, czyli Jamie Oliver ma zawsze rację


Cześć. Dziś pomysł na szybki i łatwy obiad przy, którym nie trzeba się trudzić. Jamie Oliver jest dla mnie n niewyczerpanym źródłem inspiracji, nie zdarzyło mi się przygotować niczego niesmacznego z jego przepisu. Dlatego bardzo często wykorzystuję jego pomysły i jestem zadowolona.  Mimo, że kurczak to nie jest moje ulubione mięso to w tym daniu bardzo mi smakował, był bardzo soczysty i winny. A por, pieczarki i natka pietruszki to połączenie, które w żadnym wydaniu nie może być złe. Przygotowanie nie powinno zająć w sumie więcej niż 30 min. Nie pozostaje nic innego jak przygotowanie takiego dania swojej rodzinie lub przyjaciołom. Gulasz można podawać z ryżem, kaszą lub jak u mnie z młodymi ziemniakami.

Składniki:

Podwójna pierś kurczaka
1 duży lub 2 małe pory
20 dag pieczarek
1 szklanka białego wytrawnego wina
100 ml śmietany 18%
pęczek pietruszki
1 ząbek czosnku
1 łyżka oliwy
sól, pieprz
szczypta gałki muszkatołowej
plasterki cytryny do podania
                                                                    
                                                                                                      

Przygotowanie:


Pora pokroić w plastry i zeszklić delikatnie na łyżce oliwy, następnie dodać wino, odrobinę soli i pieprzu  i dusić pod przykryciem około 5 min aż por zmięknie. W tym czasie pokroić piersi na kostkę,  pieczarki w plastry lub na 4 jeśli są małe.  Natkę pietruszki drobno posiekać, połowę odłożyć do dekoracji. Gdy pory będą miękkie dodać kurczaka, pieczarki i natkę pietruszki i dusić około 10 min. Do kubeczka ze śmietaną dodać kilka łyżek gorącego wina (żeby się nie zcięła) i wlać do gulaszu. Dusić kolejne 10 min aż mięso będzie miękkie, a sos zgęstnieje. Na sam koniec dosolić i dopieprzyć do smaku. Można polać sokiem z cytryny na talerzu.

piątek, 12 lipca 2013

Kokosowo-malinowa owsianka z lodówki. Idealne letnie śniadanie


Cześć. Ostatnio jem bardzo urozmaicone śniadanie. Uwielbiam za to lato, że wszystkiego jest tak dużo! 5 porcja warzyw i owoców dziennie to żaden problem.
Gorące owsianki to świetny pomysł na zimę, kiedy musimy rozgrzać się śniadaniem przed wyjściem na mróz, ale latem moim zdaniem zupełnie się nie sprawdzają. Ale owsianki z lodówki są niesamowite. Chłodzące i sycące zarazem. Przez noc wszystkie składniki się przegryzą, a podanie takiego śniadanie zajmuję jakąś minutę, więc to idealna opcja dla tych, którzy nie mają rano czasu lub wolą go wykorzystać w inny sposób ;)

Składniki:

1 łyżka płatków owsianych
1 łyżka płatków żytnich
1 łyżka otrębów (jeśli nie mamy różnych płatków wystarczy jeden rodzaj)
1 łyżeczka wiórków kokosowych
1 łyżeczka miodu lub brązowego cukru
1 garść malin
2 łyżki jogurtu greckiego

Przygotowanie:

Płatki i wiórki kokosowe  zalać wodą, odrobinę posolić i gotować2-3min. Na koniec gotowania dodać cukier lub miód, zostawić pod przykrywką i przestudzić. Wymieszać z kilkoma malinami i wstawić na noc do lodówki. Rano dodać resztę świeżych malin i jogurt. 

Smacznego!

czwartek, 11 lipca 2013

Pieczone rzodkiewki najlepszy dodatek do obiadu



Cześć! Dziś już będę mieć normalny dostęp do internetu. JUUUUUUUPI! Bardzo mnie to cieszy, bo mam mnóstwo przepisów do opublikowania i całą głowę pełną pomysłów. Najbliższe 1 i 1/2 tygodnia spędzam w domu, więc będzie super. Dziś zaczęłam bardzo dobrze, od penkejków i koktajlu maślankowego z czarnymi porzeczkami na tarasie z bratem i przyjaciółką. Oby więcej wspólnych poranków. Tym czasem pokazuję obiad dla singla, czyli co jeść gdy sami jesteśmy w mieszkaniu. Moim zdaniem jest to bardzo trudne zadanie, a w zeszłym roku przekonałam się, że grillowana pierś kurczaka i kuskus mogą bardzo szybko się przejeść. W te wakacje nie chce powtarzać tego błędu dlatego szukam prostych rozwiązań, które wymagają minimum składników. Pieczone rzodkiewki są zaskakujące i zupełnie inne niż świeże, uwielbiam je i pewnie nie raz wykorzystam to warzywo w taki sposób. Ekstra!


Składniki:

pęczek rzodkiewek
sól, pieprz
oliwa
odrobina posiekanej natki pietruszki

Przygotowanie:

Umyte rzodkiewki pokroić na połówki, posypać solą i pieprzem. Polać odrobiną oliwy  piec 25 min w 180 stopniach. Podawać jako dodatek do mięsa (u mnie grillowany schab z musztardą i majerankiem).


Smacznego!

Jedliście już kiedyś takie rzodkiewki? ;) Miłego czwartku!

poniedziałek, 8 lipca 2013

Kanapka Reubena - Reuben's Sandwich. Amerykański klasyk.

Cześć. Problem z internetem dalej nie rozwiązany. Po tygodniu wewnętrznego buntu powoli następuje faza rezygnacji. Mam nadzieję, że zanim rozgoryczę się na dobre internet wróci.
W kioskach nowy numer KUKBUKa, a ja ciągle eksploatuję z miłością stary. Dzięki niemu poznałam bloga Co dziś zjem na śniadanie i jestem absolutnie oczarowana. Nie dość, że Marta na fantastyczne pomysły i  piękne zdjęcia, to wydaje mi się bardzo ciekawą osobą. Przejrzałam miliony postów i prawie przy każdym postawiłam krzyżyk "do zrobienia". A na każdy kolejny czekam z niecierpliwością. 
O historii KANAPKI REUBENA można przeczytać sporo w ostatnim numerze, a ja byłam pewna po samym zdjęciu, że to będzie strzał w 10. Już 2 razy jadłam tę kanapkę i nie sądzę, żeby na tym się skończyło. Moja koleżanka Ola, która spędza wakacje w Nowym Yorku dostała ode mnie specjalną dyspozycję i musi zjeść takie śniadanie:). Sos tysiąca wysp i kiszona kapusta to dla mnie połączenie, któremu nie da się oprzeć. 

Składniki:

2 kromki żytniego chleba
2-3 plasterki pastrami lub innej wołowej wędliny
2 plasterki Emmentalera
2 łyżki osączonej, kiszonej kapusty
1 łyżeczka masła

sos tysiąca wysp
1/2 filiżanki majonezu
1/4 filiżanki ketchupu
1/2 łyżeczki chrzanu
2 łyżki tartej, czerwonej cebuli
1/2 sosu Worcestershire
szczypta soli, pieprzu i cukru

Przygotowanie:

Składniki na sos dokładnie wymieszać. Kromki chleba posmarować z zewnętrznej strony masłem i a z wewnętrznej sosem tysiąca wysp. Następnie układać wędlinę, kapustę i ser. Podpiekać chwilę na patelni z obu stron, aby kanapka zrobiła się chrupiąca, a ser się rozpuścił. Gotowe. 

Smacznego!

środa, 3 lipca 2013

Łosoś z suszonymi pomidorami, bazylią i parmezanem z prostym makaronem

Cześć! Wspominałam ostatnio na facebooku, że miałam 4 dniowy odwyk od internetu. Muszę przyznać, że było ciężko, niestety przyzwyczaiłam się do stałego łącza i bez niego odczuwałam delikatny niepokój. Gdy wracam do domu, spędzam bardzo mało czasu przed komputerem, ale sam fakt, że nie mogę sprawdzić maila kiedy chce czyni mnie niespokojną... Mam nadzieję, że pod koniec tygodnia nie będzie już z tym problemu.
Uwielbiam gotować i wcale nie przeszkadza mi kiedy muszę długo posiedzieć w kuchni, ale naprawdę z całego serca nie lubię jeść sama, więc zgadzajcie się kiedy zapraszam Was na obiad, bo zrobicie mi tym największą przyjemność. Ze swoją niechęcią muszę bardzo mocno walczyć, w przeciwnym razie jadłabym tylko kanapki z pasztetem.  

Dziś obiad dla 1 osoby, dość szybki i łatwy w przygotowaniu. Całe szczęście jest też bardzo smaczny, więc mam nadzieję, że jeszcze kiedyś  przygotuję go dla większej liczby osób. Poza tym zawiera wszystko co jest pyszne, więc razem może być tylko lepsze. 


Składniki 1 porcja:

150 gram łososia
czerwone pesto:
5 suszonych pomidorów
2 łyżki ziaren słonecznika
1 łyżka tartego parmezanu
3 łyżki listków bazylii
1 mały ząbek czosnku
szczypta soli i pieprzu
2 łyżki oleju rzepakowego
50 gram razowego makaronu
ząbek czosnku
1 łyżka natki pietruszki
1 łyżka listków bazylii

Przygotowanie:


 Słonecznik delikatnie uprażyć na suchej patelni i przestudzić. Wszystkie składniki na pesto wrzucić do malaksera lub moździerza i zmielić na gładką masę. Kocham swój nowy moździerz, więc wybieram bardziej pracochłonną wersję ;)
Łososia osuszyć, oprószyć solą i pieprzem i przykryć kołderką z pesto.Włożyć do rozgrzanego do 160 stopni piekarnika na około 30-35 min.

W tym czasie makaron ugotować al dente. Posiekać natkę pietruszki, bazylię i czosnek i wymieszać na talerzu z makaronem, polać oliwą lub olejem.


Idealnym uzupełnieniem takiego obiadu będzie lekka surówka z sałaty i pomidorów.

 

Smacznego!

Lubicie gotować dla siebie?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...