wtorek, 8 maja 2012

Smako-relacja z Wilna!

 

2 dni w stolicy Litwy i nowe smaki (połapały). 
Akademik, w którym w piątek wieczorem nie ma imprezy. Niemożliwe? A jednak, tak właśnie wygląda akademik Uniwersytetu Wileńskiego. Jest mnóstwo także rzeczy, które mogą zaskoczyć w Wilnie nawet bardziej. W centrum brakuje wyznaczników zachodniej cywilizacji, dzięki którym wszędzie czujemy się jak w domu, nie ma: Tesco, KFC, miliona galerii handlowych, ZARY, New Yorkerów i innych ukochanych, swojskich miejsc. Po 22 nie można nigdzie kupić alkoholu, a taki zakaz niesie ze sobą mnóstwo problemów. Na ulicach jest mało turystów, rzadko słyszy się obcy język. To miła odmiana po zatłoczonych ulicach Krakowa, gdzie o 12 w dzień i w nocy ciężko się przedostać z jednej strony rynku na drugą bez wymijania grup robiących sobie zdjęcia. Dużo pięknych miejsc, starych kamienic z czerwonymi dachami, wąskich uliczek i romantycznych, malutkich knajpek. Jest spokojnie, wręcz sielankowo. Nie licząc oczywiście Litwinów, którzy nie kryją się z niechęcią do Polaków. Gdzieś pośród tego wszystkiego jest miejsce na wspaniałą litewską kuchnie, która jest dla mnie odkryciem roku Niestety przez 2 dni nie byłam w stanie spróbować wszystkiego czego bym chciała, ale i tak uzbierała się całkiem pokaźna galeria smaków!

 Bulviniai blynai czyli placki ziemniaczane z kminkiem



 Kibinas czyli pieróg z nadzieniem z mielonego mięsa i cebuli, pieczony w piekarniku


 Gira, czyli kwas chlebowy, który moim zdaniem (niestety tylko moim) jest pyszny i idealnie gasi pragnienie w upalny dzień.


Litewski chleb, bardzo wilgotny i mocno kminkowy. Nawet z śmietankowym serkiem lub najtańszym pasztetem smakuje wyśmienicie!


Piwsko i piweczko. Pszeniczne, bardzo popularne, podawane z cytryną, ale niestety jest pszeniczne, więc z założenia musi być ohydne. Ale za to ciemne piwo bardzo pyszne!


I jest mój faworyt, czyli Saltibarsciai. Chłodnik litewski z buraków i świeżego ogórka, podawany z ziemniakami posypanymi koperkiem, śmietaną i cząstką jajka. Obowiązkowo dostaje się do niego ciemne i jasne pieczywo. Chłodnik jest fantastyczny! Z przyjemnością wróciłabym do Wilna, żeby jeszcze raz go spróbować.


Cepeliny czyli ziemniaczane kluski z farszem z mielonego mięsa, podawane z kwaśną śmietaną. W wersji zapieczonej w piekarniku.



Oraz smażonej na głębokim tłuszczu.

Ukoronowaniem smakowej podróży jest wąsaty 45% Gin, po którym bardzo szybko robi się wesoło, ale niestety ciężko się wstaje (doświadczyłam tego dziś). Dużo słodszy niż dostępne u nas Lubuskie czy Seagram's więc idealnie komponuje się z gorzkim tonikiem. Idealny prezent dla fanów jałowca w każdej alkoholowej wersji, dodatkowo ma cudną butelkę xD

Z zasady miał to nie być blog ujawniający twarz, ale I can't help myself i muszę wstawić bardzo śmiesznego gifa spod pomnika Giedymina, który był świetnym dyplomatą, dlatego stoi obok konia.







2 komentarze:

  1. A ja chcę WIĘCEJ, WIĘCEJ i CZĘŚCIEJ CZĘŚCIEJ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będziemy się częściej odzywać w tym miesiącu. Obiecujemy poprawę ;)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...