poniedziałek, 10 marca 2014

Najprzyjemniejszy tydzień od początku roku!




Cześć!

2014 rok zaczął się dla mnie mało przyjemnie. Nie było tygodnia bez zamartwiania, ciągle miałam coś na głowie i ciągle się czymś stresowałam. W takiej atmosferze minęły mi 2 miesiące i szczerze przyznam, nawet nie wiem kiedy...

Całe szczęście zła passa się kończy, słońce zaczyna mocniej świecić, a na twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Cały tydzień spotykało mnie coś miłego, chodziłam z głową w chmurach, głośno się śmiałam i z wszystkiego cieszyłam. A może po prostu przypomniałam sobie jak wspaniale cieszyć się z małych rzeczy?





PONIEDZIAŁEK


Mimo, że to dopiero drugi tydzień nowego (ostatniego) semestru na studiach, postanowiłam zrobić sobie samozwańczą niedzielę i opuścić obowiązkowe zajęcia. Po pierwsze dlatego, żeby dokończyć pracę zaliczeniową, a po drugie (wstyd się przyznać), żeby skorzystać z Tygodnia Włoskiego w Lidlu. Z tych pysznych produktów przygotowałam wyśmienity makaron, który doskonale wpłynął na mój humor. Nie dość, że pyszny, to takie piękne kolory, aż wiosnę czuć w powietrzu!



WTOREK


Co roku z okazji urodzin Tomka odwiedzamy jakąś krakowską burgerownię. Byliśmy w LoveKrove i Moaburgerze. Tym razem wybraliśmy BEEF BURGER CLUB na ul. Warszauera. Maleńka knajpka, cały proces powstawania burgera odbywa się na oczach klientów. Mięso w kanapce było soczyste, lekko różowe, boczek chrupiący. W moim brakowało czegoś ostrego, co zrównoważyłoby słodki sos bbq, ale ostry Smok Wawelski Tomka był idealny.


Później odwiedziliśmy Strefę Piwa i skorzystaliśmy ze świetnej inicjatywy H.O.P.S Kraków , spróbowaliśmy bardzo ciekawych piw z Pracowni Piwa. O piwie wiem na razie niewiele, ale bardzo się cieszę, że piwa z małych browarów są dostępne w coraz większej ilości sklepów i barów.




ŚRODA

Najpierw zgubiłam telefon w tramwaju, a później w tym samym tramwaju go odebrałam. Ktoś znalazł i przekazał motorniczemu  zamiast zwyczajnie zabrać. Aż się ciepło robi na sercu, że ciągle są mili i uczciwi ludzie na świecie. Mam nadzieję, ze jest ich więcej.
Kimkolwiek jesteś pasażerze tramwaju 2, bardzo serdecznie Ci dziękuję!

Udało mi się też kupić fajny urodzinowy prezent dla Tomka i 21 marca będziemy na koncercie O.S.T.R  w Kwadracie. Nie ma nic piękniejszego niż radość obdarowywanej osoby. Ktoś z Was się wybiera?



Wieczorem brałam udział w świetnych warsztatach z Jewish Community Center. Nauczyłam się zaplatać piękną chałkę, spróbowałam czulentu, poznałam smak twarogowego kugla, przygotowałam pastę z awokado z jajkami (niedługo na blogu), jadłam doskonałe smarowidło z kaszy jaglanej i suszonych pomidorów, a przede wszystkim bawiłam się doskonale w towarzystwie sympatycznych i miłych osób. Warsztaty w JCC są cykliczne i mam nadzieję, że kolejne będą równie udane i ciekawe co te.









Na koniec dnia dowiedziałam się, że zaliczyłam ostatni przedmiot w tej sesji i mam najlepsze oceny od początku akademickiej kariery. Nigdy mi na nich szczególnie nie zależało, ale zawsze miło być docenionym.

CZWARTEK


Tomkowi czasem uda się wybrać fajny film i takim zdecydowanie jest: The Boat that Rocked^^ Świetna muzyka, przyjemny klimat, zabawne postacie. Lekko i w sam raz na wieczór.


PIĄTEK


Początek weekendu jest zawsze bardzo przyjemny i z niecierpliwością wyczekuję hejnału o 16 (słyszę go zawsze w pracy) i powrotu do mieszkania. W piątek czekała na mnie niespodzianka: bukiet ulubionych żółtych tulipanów, paczka mieszkanki krakowskiej i aromatyczne grzybowe pęczotto! Prezent na dzień kobiet dostałam dzień wcześniej i uważam, że był najlepszy na świecie.



Późnym wieczorem spotkałam się na mieście ze znajomymi z liceum, i chociaż wcześniej uciekły mi 3 tramwaje i zdążyłam się porządnie zdenerwować, spotkanie było bardzo przyjemne.

SOBOTA


Impreza urodzinowa, jedzonko, ciasto jabłkowe z frostingiem z mascarpone i wizyta znajomych. Wszystko co lubię bardzo i chciałabym bardzo często.



NIEDZIELA


Na zewnątrz tak pięknie, że każda minuta spędzona w domu aż boli. Dlatego najpierw długi spacer po runku, później lody w ulubionej lodziarni DONIZETTI na św. Marka, zakup nowej torby treningowej i porządna godzina ćwiczeń na siłowni. W niedzielę wieczorem wreszcie nie ma tłumów.



Co za tydzień! "Małe" przyjemności przełożyły się na wspaniały humor, jestem tak szczęśliwa i naładowana energią, że mogłabym przenosić góry. Mam nadzieję, że w związku ze zbliżającą się wiosną będę mogła napisać takie podsumowanie w każdy poniedziałkowy poranek.






7 komentarzy:

  1. najważniejsze to umieć się cieszyć również z tych małych przyjemności:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to rzeczywiście genialny tydzień, pełen pełen atrakcji :D Widzę, że też jak ja masz już ostatni semestr studiów - I czy II stopnia?
    Ah ten burger wygląda obłędnie :D miałam z moim lubym co miesiąc też się pojawiać w nowych knajpkach i próbować nowych rzeczy ale coś to zaniedbujemy... ale od kwietnia już nie odpuszcze! :P
    Ale zazdroszczę takich warsztatów ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście drugi, bo po 5 latach już zaczynam mieć trochę dość. Studiowania i pracowanie jest trudne na raz ;)

      Wiosną od razu bardziej się chce wychodzić na miasto. Zimą marzę tylko o kubku herbaty, kocyku i książce ;D

      Warsztaty były świetne, gorąco polecam takie wydarzenia ;)

      Usuń
  3. jej! Dla mnie ten rok od początku jakiś taki dobry.. aż boje się pomyśleć, co będzie dalej?
    Ale cieszę się, że u Ciebie już lepiej!
    Ten tydzień, który opisałaś-cuuudo!! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo przyjemnie ogląda się te zdjęcia :) Oby więcej takich udanych tygodni!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...