środa, 6 marca 2013

Moaburger na Mikołajskiej. Gdzie są hipsterzy?


Wszyscy pewnie zdążyli już zauważyć, że młodzi wykształceni z wielkich miast kochają burgerownie. Do dobrego tonu należy check-inować się co jakiś czas w takich miejscach, a potem pochwalić się zdjęciem na instagramie. Co z tego, że burger stygnie, lajki muszą się zgadzać:) Nasze telefony, niestety, ogarniają tylko Snake'a 3 i nie do końca możemy bawić się na równi z hipsterską młodzieżą, ale bardzo się staramy.
Moaburger jest w tej chwili drugą najpopularniejszą knajpą z burgerami w Krakowie, zaraz po LoveKrove. Jeżeli ktoś czytał wcześniej bloga, dobrze zna naszą miłość do tego miejsca i wie, że ciężko nam było uniknąć porównań. Długo jakoś było nam nie po drodze, ale w końcu wczoraj zdecydowaliśmy się na wizytę w Moa.


Pierwsze, co rzuca się w oczy, to zdecydowanie spokojniejszy wystrój niż w Krowie. I mniej tatuaży. Bardzo fajne jest oświetlenie i grafika na ścianie. Drugą sprawą jest to, że w Moa burgery są dużo większe, co jest ich niewątpliwą zaletą:) Mniejszy chyba za to jest wybór.

Po kilkunastu minutach burzliwych narad zdecydowaliśmy się na BBQ i Spiced Lamb, a do tego wzięliśmy frytki i sos chilli.


Spiced Lamb, który składał się z baraniny, sosu chilli, miętowego jogurtu, cebulowego bhaji, sałaty, pomidora i majonezu, pachniał niesamowicie. To był zapach Orientu:) 
BBQ był z wołowiną, bekonem, czerwoną cebulą, ogórkiem, sałatą, majonezem i (uwaga) sosem bbq:)
Oba były bardzo smaczne, chociaż trochę lepszy okazał się być BBQ, przynajmniej na dłuższą metę. Boczek i sos bbq to sprawdzone połączenie. Zawsze dobre. Jak Batman i Robin.
Spiced Lamb ma bardzo intensywny smak i ciężko zjeść go całego, chociaż pierwsze kęsy są bardzo obecujące. Sos chilli był całkiem dobry, jednak zawiedliśmy się się trochę na ketchupie, który serwowany jest w małych pojemniczkach i jest wyjątkowo niedobry. Frytki były bardzo smaczne. Mięso w burgerach było odpowiednio wysmażone, ale niestety nie tak dobre jak w Love Krove.


Ogólnie rzecz biorąc, Moaburger to bardzo fajna knajpa ze smacznymi burgerami. Niestety, jak na razie w Krakowie rządzi Krova.

3 komentarze:

  1. Muszę również się wybrać i spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby ktoś się zapuścił do Katowic, polecam pyszne hambuksy w Mad Micku (ul. Warszawska), lub do Latającej Świni (ul. Staromiejska).
    Przy najbliższej wizycie w Krakoł muszę koniecznie spróbować tych słynnych burgerów z lovekrove!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze wiedzieć, niedługo chcę się wybrać do Krakowa na weekend :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...