wtorek, 24 lipca 2012
Pokaż śniadanie: La petite France
Bardzo długo wybierałam się do delikatesów francuskich na św. Tomasza w Krakowie. Przede wszystkim dlatego, że "śniadanie na mieście" to dość egzotyczna i droga zabawa. (Szkoda, że na polskiej ziemi nie pija się w barze szybkiego espresso i nie je słodkiego pączka, albo latte i 3 maślanych ciasteczek). W każdym razie po prawie roku planów udało mi się dotrzeć do tego miejsca i zjeść w słoneczny poranek, bardzo wcześnie (8.30) śniadanie.
Uwielbiam filmowe sceny w swoim życiu, dlatego wybrałam miejsce tuż przy oknie, żeby rozkoszować sie widokiem budzącego się powoli Krakowa, oczywiście z bólem głowy.
Zamówiłam ciepłą kanapkę z białą szynką, kozim serem i sałatą oraz jak zazwyczaj latte. Kanapka była baaardzo duża i smaczna (przynajmniej do połowy, bo drugiej nie byłam w stanie zmieścić), ale odrobinę mdła, dobrze by jej zrobił suszony pomidor albo oliwki. Druga zamówiona kanapka z wołowym pate(lub czymś brzmiącym bardzo egzotycznie), okazała się kanapką mi mniej ni więcej z pasztetem z ogórkiem korniszonym (hihihihi chociaż raz w życiu udało mi się trafić coś lepszego w menu). Kawa ok, ale zdarzało mi się pić smaczniejsze (np. Castor Coffe Club na rogu rynku). Kanapki na ciepło to jeden z moich ulubionych sposobów na śniadanie, więc sam przepis zostanie mi w głowie na dłużej i wprowadze swoje modyfikacje.
W samych delikatesach można kupić duzo francuskich produktów: dżemów, wędlin, słodyczy i innych. Ceny większości przerosły moje oczekiwania, więc musiałam obejść się smakiem patrząć na figową konfiturę ;(
Przy okazji odrobina internetowego ekshibicjonizmu...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ta francuska figowa konfitura jest zabójczo słodka!
OdpowiedzUsuń