Szybki makaron to najlepszy obiad, zwłaszcza po ciężkim dniu w pracy. Ostatnio zupełnie straciłam głowę dla prostych dań z dobrej jakości składników. W czasie gotowania makaronu (obowiązkowo al dente) kroję dodatki i już po chwili mogę się cieszyć sycącym posiłkiem. Do pysznego makaronu pasuje prawie wszystko, trzeba tylko poszukać swojego ulubionego połączenia. Dla mnie ostatnio to chilli, czosnek, natka pietruszki. W lodówce końcówka gorgonzoli i kilka suszonych pomidorów. Tyle smaków, piękne kolory i aromaty, powstało połączenie, któremu ciężko się oprzeć. Powtórzę jeszcze nie raz!
wtorek, 29 kwietnia 2014
piątek, 25 kwietnia 2014
Surówka z selera korzeniowego, jabłek i orzechów
Jeszcze 2 lata temu krzywiłam się na widok selera korzeniowego i nie widziałam dla niego innego wykorzystania niż rosół! W tym momencie ciężko mi uwierzyć, że to pyszne warzywo budziło we mnie tak negatywne emocje. Selera dodaję dziś praktycznie do każdej zupy i gulaszu, jest integralną częścią mojej ulubionej surówki z białą kapustą, uśmiecham się z zachwytem na myśl o kremie z białych warzyw (głównie selera) z lazurem.
czwartek, 24 kwietnia 2014
Burger is dead. Antler Poutine&Burger na Gołębiej
Zastanawiacie się, który już raz w tym tygodniu czytacie, ze burgery wyszły z mody i już się ich nie jada? Ja przestałam liczyć gdzieś w okolicach dwudziestego piątego razu. Jest to trochę dziwne, biorąc pod uwagę, że w Krakowie chyba co dwa tygodnie pojawia się nowe miejsce, gdzie można zjeść to danie.
sobota, 19 kwietnia 2014
Spaghetti z tuńczykiem, sosem pomidorowym i oliwkami
Cześć!
Na ekspresowy obiad zawsze wybieram makaron. Kocham włoską kuchnię za to, że z kilku składników dobrej jakości można wyczarować w mgnieniu oka wspaniałe, sycące danie.
Makaron z pomidorami to jedno z najprostszych i najpopularniejszych obiadów wśród studentów. Moja wersja jest równie prosta, ale za sprawą kilku dodatkowych składników smak zmienia się nie do poznania! Sos jest jedwabisty i delikatny, czosnek i chilli są mocno wyczuwalne, a kapary i oliwki dodają daniu elegancji. Do tego odrobina tuńczyka, dużo świeżej pachnącej natki pietruszki i oliwa z oliwek.Czy można chcieć czegoś więcej? Wszystko aromatyczne, pachnące i przepyszne.
Dzięki tej potrawie szybko poczujemy się jak w małej włoskiej knajpie, a wszystkie codzienne smutki odejdą w niepamięć. Ktoś z Was się skusi?
Składniki (dla 4 osób):
400 gram makaronu spaghetti
1 puszka całych pomidorów
4 ząbki czosnku
1 chilli
3 łyżki oliwy z oliwek (+4 do podania)
1 puszka tuńczyka w sosie własnym
1/2 szklanki czarnych oliwek (około 20)
2 łyżki kaparów
1 pęczek natki pietruszki
1 łyżeczka cukru
sól i pieprz
Przygotowanie:
Czosnek i chilli siekamy w plasterki. Uwaga! Jeśli nie lubicie pikantnych potraw wyjmijcie pestki z chilli, to one są najostrzejsze. Do garnka wlewamy oliwę, wrzucamy czosnek i chilli i na maleńkim ogniu podsmażamy. Wtedy oddadzą najwięcej smaku. Po około 1-2 minutach dodać pomidory, najlepiej zblendowane na gładko i gotujemy. Po około 10 minutach dodajemy oliwki, opłukane kapary, połowę drobno posiekanej natki i łyżeczkę cukru. Po kolejnych 7-8 minutach dodajemy sól i pieprz do smaku i odstawiamy.
W międzyczasie gotujemy makaron al dente. Jest najsmaczniejszy, gdy ugotuje się go w dużej ilości osolonej wody. Pod żadnym pozorem nie dodajcie oleju czy oliwy do garnka! Czasy paskudnych makaronów, które szybko się sklejają bezpowrotnie minęły, a warstwa tłuszczu tylko sprawi, że sos będzie się "ześlizgiwał" zamiast otulać nasze kluseczki ;)
Wykładamy makaron do głębokich talerzy (nie jest to konieczne, ale wtedy wygląda tak pięknie ^^). Nakładamy sos, posypujemy obficie pozostałą natką i dodajemy kawałki tuńczyka. Na koniec każdą porcję należy polać łyżką oliwy i zajadać ze smakiem.
Smacznego!
środa, 16 kwietnia 2014
Puszysta babka na serku (babka wielkanocna)
Cześć!
Dziś prezentuję kolejny przepis na Wielkanoc. Puszysta, delikatna i wilgotna babka będzie idealną ozdobą stołu. Przygotowanie jej zajmuje tylko kilka chwil. Do swojej wersji wykorzystałam skórkę z cytryny, ale doskonale będzie pasować też pomarańcza czy wanilia. Można ciasto polać lukrem (1 łyżka soku z cytryny + 1 szklanka cukru pudru) lub tak jak ja obsypać cukrem. W jednej i drugiej wersji będzie bardzo smaczna.
wtorek, 15 kwietnia 2014
Sałatka z pieczonym łososiem, suszonymi pomidorami i jajkami - propozycja na Wielkanoc
Cześć!
Zawsze ciężko mi wymierzyć z przepisami na święta lub inne ważne okazje. Dlatego, kiedy na innych blogach temat jest już rozdmuchany, u mnie dopiero w powijakach.
Zazwyczaj w ostatnim tygodniu przed świętami już zaczynam spory z Mamą o ciasta, sałatki i dekoracje. Z dwóch planowanych ciast zazwyczaj wychodzą cztery, a z jednej małej sałatki trzy kolejne. Hmmm chyba tak to już jest z tymi świętami, ze musi być wszystkiego dużo i bardzo różnorodnie.
Aby połączyć ze sobą tradycje i nowoczesność, proponuję Wam sałatkę z pieczonym łososiem i jajkami. Cieszy oko, kojarzy się z wiosną i jest lżejszą alternatywą dla klasycznych sałatek z ogromną ilością majonezu. Jeśli macie tak jak ja ochotę zaskoczyć nieco ciocie, babcie i wujków przygotujcie tę sałatkę.
poniedziałek, 14 kwietnia 2014
Owsiane ciasteczka z czekoladą i orzechami (zdrowe słodkości)
Zanim zabierzemy się za kręcenie wielkanocnych bab, faszerowanie jajek i gotowanie żurku, zapraszam po przepis na szybkie owsiane ciasteczka z dużą ilością czekolady i orzechów. Idealna przekąska w pracy czy dodatek do popołudniowej kawy. Są chrupiące, kruche słodkie i mają w sobie mnóstwo dobrego! Są świeże przez 2-3 dni po upieczeniu.
To co zabieracie jutro ze sobą na drugie śniadanie? ;)
czwartek, 10 kwietnia 2014
Kefirowe placuszki na śniadanie (placuszki na kefirze)
Cześć!
Placuszki to zaraz po owsiance jedno z moich najczęstszych słodkich śniadań. Przygotowuje je szybko i pałaszuję z przyjemnością. Całą zimę dodawałam do nich albo domowe dżemy i konfitury albo suszone owoce. Ale już niedługo zacznie się sezon na świeże, polskie owoce. Na wspomnienie soczystych borówek, malin i truskawek aż ślinka cieknie.
Placuszki z kefirem są bardzo puszyste i delikatne. Bardzo łatwo się je smaży, a maślany posmak dodaje im uroku. Oczywiście kefir można zamienić na jogurt naturalny, a masło na olej, jeśli akurat mamy je pod ręką. Moja sekretna formuła wygląda właśnie tak:
poniedziałek, 7 kwietnia 2014
Warsztaty curry i NajedzeniFest SLOW FOOD
Cześć!
Wczoraj w Hotelu FORUM odbywała się wielka kulinarna feta. Wydarzenie głośne jak przeciwpożarowa syrena, więc każdemu Krakowianinowi (lub przebywającemu chociaż w Krakowie) coś się obiło o uszy. Impreza się rozszerza w kilku płaszczyznach, przyciąga więcej osób i zaskakuje coraz większą liczbą atrakcji.
Knajpy, producenci, stowarzyszenia, blogerzy, winiarnie, foodtrucki. Nowością dla mnie były warsztaty i seanse filmowe w Kinie Pod Baranami. Żałuję, że nie mogłam poświęcić piątkowego wieczoru na kuchenny maraton w kinie, na szczęście już wcześniej wygospodarowałam czas na warsztaty o curry!
Ale od początku, kilka słów o samym festiwalu. Lubię Hotel FORUM, darzę szczególnym uczuciem leżaczki przed wejściem i widok na Wisłę i Wawel, uśmiecham się na myśl o wysłużonych wykładzinach, podoba mi się industrialny bar, przy który kojarzy mi się z filmami o brudnym Londynie. Pomysł umieszczenia w jednym miejscu tylu wspaniałości zawsze przyprawia mnie o szybsze bicie serca. Żałuję tylko, że żołądek mam tylko jeden i miejsce jest ograniczone, bo z chęcią spróbowałabym wszystkiego! To co mi przeszkadza w takich spędach, to ilość gawiedzi, lub właściwie ludzi takich jak ja, którzy z chęcią zjedliby coś pysznego. Chyba nie ma na to rady, trzeba się do tłumu przyzwyczaić i nauczyć się z nim żyć.
Na szczęście udało mi się zjeść kilka pysznych rzeczy, zanim poszłam na warsztaty.
Zaczęłam od deseru, doskonałego tortu bezowego z malinami, borówkami i kremem z mascarpone, śmietanki i likieru Kahlua od Book me a cookie. Nie byłam pewna czy lubię bezę, ale okazało się, że jestem jej wielką fanką, zwłaszcza w tak dopasowanym towarzystwie.
Próbowałam specjalności Forum: maleńkich kanapek z tatarem wołowym i rostbefem. Obie bardzo mi smakowały.
Porządnie nasyciłam się zupą z pieczonej papryki i pomidorów z serem z bawolego mleka i porządną garścią zielonej pietruszki z Węgierskich Specjałów. Smaczna, klasyczna węgierska zupa.
Niestety, wtedy skończył mi się czas (nie miejsce w żołądku, w żadnym wypadku) i poszłam na warsztaty. Spośród bogatej listy dostępnych kursów zdecydowałam się na zajęcia z Bartkiem Półcienniakiem z Twójkucharz.pl o przygotowywaniu curry i sufletów czekoladowych z gorgonzolą. Dlaczego właśnie te? Wydały mi się najbardziej egzotyczne, a zdjęcie prowadzącego najbardziej sympatyczne ^^ Kuchnia indyjska jest mi praktycznie zupełnie obca. Bardzo żałuję, bo to kuchnia pełna aromatów, kolorów, warzyw i smaku.
To moje pierwsze warsztaty tego typu, więc byłam ogromnie podekscytowana i trochę zestresowana. Na szczęście atmosfera była bardzo przyjemna, uczestnicy warsztatów sympatyczni i chociaż nie wyszłam z sali z telefonem pełnym nowych numerów, z przyjemnością wspomnę te 2 godziny pracy z obcymi dla mnie ludźmi.
Tak jak się spodziewałam, Bartek okazał się być bardzo charyzmatyczną jednostką! Mimo, że rozkojarzony natłokiem obowiązków przy festiwalu, z pasją opowiadał o podstawowej mieszance ziół indyjskiej kuchni. Mam nadzieję, że właściwie wszystko zapamiętałam. W mieszance musi się znaleźć:
- kolendra
- kozieradka
- kmin rzymski
- czerwony pieprz
- biały pieprz
- czarny kardamon
- zielony kardamon
- kurkuma
- anyż
Do wersji podstawowej curry trzeba koniecznie dodać jeszcze odrobinę świeżego imbiru, limonkę, cebulę, czosnek, chilli, miód lub cukier i świeżą kolendrę. Później można już kombinować z dodatkami: albo pomidory, albo mleczko kokosowe, albo jedno i drugie (ta wersja moim zdaniem jest najsmaczniejsza). Strasznie to wszystko skomplikowane, ale spróbuję w najbliższym czasie odtworzyć recepturę w domu.
Suflet czekoladowy z gorgonzolą to porównaniu do poprzedniego dania bułeczka z masłem! 2 jajka, tabliczka czekolady, 20 g cukru, 20 g masła i odrobina sera. Najlepiej przygotować go dzień wcześniej i zamrozić, bo wtedy łatwiej uzyskać efekt z chrupiącym brzegiem i lejącym, płynnym środkiem. Poezja smaku! Deser niesamowicie mi smakował, miałam ochotę śpiewać ze szczęścia. W najbliższym czasie oczywiście pojawi się na blogu. O ile uda mi się uzyskać taki sam efekt.
Warsztaty były dla mnie pięknym przeżyciem. Żałuję z całego serca, że nie brałam udziału w podobnych wydarzeniach wcześniej. Przede mną jeszcze długa droga, mam do odkrycia jeszcze tysiące tajników kuchennej wiedzy. Obiecuję być jeszcze pilniejszym uczniem i nadrabiać istniejące braki z jeszcze większym zaangażowaniem!
W międzyczasie Tomek, jego siostry i reszta naszych znajomych zjedli pyszne burgery od Streat Slow Food (podobno doskonałe mięso, dodatki najwyższej jakości), i Burgertaty (minimalnie gorsze, chociaż dalej bardzo smaczne). Zdecydowali się też na tarty od Bonjour Cava (czekoladową, czekoladowo-bananową i z białą czekoladą).
Po warsztatach musiałam niestety szybko uciekać do domu, żeby dokończyć prezentację na dzisiejsze zajęcia. Pomimo tego, że nie jestem mistrzem w wystąpieniach publicznych, to mogę uznać za naprawdę udane. Obym trafiała częściej na tak ciekawe tematy!
Podsumowując, mam nowe cele na najbliższy czas:
- więcej warsztatów
- więcej knajp
- więcej burgerów
- więcej słodkości
- więcej czasu na wszystko (żądam wydłużenia doby)!
Subskrybuj:
Posty (Atom)