Cześć! Dziś kilka słów o nowych produktach w mojej kuchni. Większość już wypróbowałam i jestem z nich bardzo zadowolona.
Olej kokosowy. Nie zdążyłam na nim jeszcze nic usmażyć, ale świetnie sprawdza się w roli naturalnego balsamu do ciała. Doskonałe nawilża i wbrew pozorom nie pozostawia na skórze tłustego filtra. Jest właściwie bezzapachowy, w sumie szkoda, bo ostatnio bardzo polubiłam kokosowe rzeczy. Dziś dodam olej do kremu daktylowego i napiszę jak się sprawdził. Kupiłam go w Kuchniach Świata w Galerii Krakowskiej, ale w Carrefour jest znacznie tańszy. O 4 zł, czyli w sam raz na piwo w Ambasadzie Śledzia.
Woda różana. Świetna zamiast toniku do twarzy, szczególnie dla osób z suchą i wrażliwą skórą. Zauważyłam, że po jej aplikacji skóra twarzy przestaje być podrażniona. Jeśli chodzi o jej spożywcze wykorzystanie, marzę by przygotować różaną panna cottę i różane caffe latte, które widziałam na blogu Pora coś zjeść. Woda kosztuje 8,50 i można ją kupić w Kuchniach Świata.
Sos Sriracha. Ostry sos z Tajlandii, który przygotowuje się z papryczek chilli, czosnku, octu, soli i cukru. Wspaniale pasuje do frytek, kanapek, tostów, jajek i właściwie wszystkiego. Jemy go codziennie! Jeśli znudziło Wam się standardowe połączenie ketchupu z Tabasco, Sriracha będzie świetnym rozwiązaniem.
Jestem zdecydowanie kawoszem i nie wyobrażam sobie nie zacząć dnia od filiżanki tego aromatycznego napoju. Nie lubię owocowych herbat, a po zieloną sięgam raczej ze względów zdrowotnych niż dla jej walorów smakowych. Lubię jednak wypić czasem kubek mocnej, czarnej herbaty. Testujemy z Tomkiem różne rodzaje czarnych herbat, póki co najbardziej przypadła nam do gustu Ahmad English Tea nr 1. Czarny Twinings jest również bardzo smaczny z delikatnie dymnym posmakiem. I puszka jest taka śliczna! A ja kocham rzeczy, które ładnie wyglądają.
Nowy sprzęt. Kocham kubeczki, talerzyki, ściereczki i inne kuchenne pierdoły. Żałuję, że nie mam szafki życzeń, w której mogłabym to wszystko zmieścić. Niestety moja maleńka kuchnia bardzo mnie ogranicza.
Kiedy zobaczyłam ten kubek w Biedronce, nie mogłam się powstrzymać. Uwielbiam takie etno wzory, a kształt kubka bardzo mi odpowiada. Z tyłu mały dzbanuszek do herbaty, w torebkach kryje się zdecydowanie mniej smaku. Na pierwszym planie mała tareczka z Duki. Świetna do skórki cytrynowej, parmezanu, gałki i czekolady. Na szczęście zajmuje mało miejsca.
W zeszłym tygodniu na 24 h odwiedziłam Austrię. Nie udało mi się zwiedzić Wiednia, ani spróbować Tortu Sachera, ale zrobiłam całkiem spore zakupy w sklepie. Oczywiście z regionalnych specjalności. Kupiłam Schnapsa brzoskwiniowego (niestety już dawno jest wypity), piwo (też już dawno go nie ma), czekolady i olej z pestek dyni. Charakterystyczny dla regionu i podobno idealny do sałatek.
Kawa Julius Meinl. Dostałam filiżankę takiej w hotelowej restauracji. Doskonale głęboka i wyważona. Nie mogłam się powstrzymać i kupiłam 2 sztuki. Jedną dla siebie, a drugą dla rodziców. Julius Meinl zrewolucjonizował sposób przygotowywania kawy, zaczął ją wypalać w swojej firmie. Do dziś logo firmy symbolizuje wysoką jakość produktów.
Ostatnia pozycja na mojej liście. Dostałam taki prezent od koleżanki Moniki i jestem jej bardzo wdzięczna. Książka jest rzeczywiście bardzo ciekawa, chociaż nie wyobrażam sobie przypinać sałaty w burgerze szpilkami, żeby dobrze wyglądała na zdjęciu. No cóż, może trzeba zacząć to robić? ^^
Tej książki meeeega zazdroszczę :D Olej kokosowy polecam też wcierać we włosy jakieś 15 min przed myciem lub dłużej na wysuszone końcówki lub całe, sprawdza się idealnie :) włosy są wtedy przyjemnie mięciutkie :))
OdpowiedzUsuń