Kiedy studiowałam zawsze wyobrażałam sobie, że po przejściu na cały etat będę mieć bardzo dużo wolnego czasu, który w dużej części spożytkuję na bloga i gotowanie. Myślałam, że skoro w pracy spędzam wyłącznie 8 godzin i po 16 będę już w drodze do domu, to w końcu nie będzie mi brakować wolnych chwil na czytanie książek, spotykanie się ze znajomymi czy regularne treningi.
Co za rozczarowanie! Okazało się, że nigdy nie jest tak łatwo jak się o tym marzy i żeby starczyło mi czasu na wszystkie zaplanowane zadania muszę się nieźle nagimnastykować. Chociaż staram się nie marnować czasu na głupoty (np. pudelka), ciągle muszę się gdzieś śpieszyć. Na szczęście wykształciłam w sobie zdolność do solidnego planowania żywieniowych zakupów (post o tym wkrótce!) oraz naprawdę ekspresowych obiadów. W spiżarni, a właściwie w szafce z zapasami mam pod ręką składniki niezbędne do przygotowania pożywnego i wartościowego posiłku. W
zamrażalniku też zawsze mam coś zachomikowane na czarną godzinę. Gorąco polecam takie zestawy każdemu!
zamrażalniku też zawsze mam coś zachomikowane na czarną godzinę. Gorąco polecam takie zestawy każdemu!
Przepis na dzisiejszy obiad zaczerpnęłam z książki Jamiego Olivera - Gotuj sprytnie jak Jamie (wspaniały gwiazdkowy prezent od Tomka). Pieczona dynia piżmowa, której ostatnie porcje mam jeszcze w zamrażalniku, lazur, chilli i pietruszka to połączenie proste, ale bardzo smaczne i niebanalne. Przygotowanie tego obiadu zajmuje niecałe 30 min. Nie jest ciężkie i przytłaczające, świetnie nadaje się na posiłek przed treningiem i dobrze odgrzewa się na drugi dzień, nawet w mikrofalówce. Warto wypróbować jeśli znudził Wam się tradycyjny pomidorowy sos z bazylią.
Puree z 1/2 pieczonej dyni piżmowej
50 gramów lazura (lub innego sera z niebieską pleśnią)
1 papryczka chilli (lub mniej, można też zastąpić płatkami chilli lub rozkruszoną peperoncino)
2 łyżki oliwy
3 ząbki czosnku
1/2 łyżeczki tymianu (można zastąpić oregano)
2 łyżki kwaśnej śmietany
300 gramów makaronu
1/2 pęczka natki pietruszki
Przygotowanie:
Dynię piżmową przeciąć na pół i piec około 60 min w rozgrzanym do 200 stopni piekarniku. Po tym czasie zblendować na gładki mus lub rozgnieść widelcem. Puree można trzymać w lodówce w szczelnym naczyniu do 5 dni lub podzielić na porcje i zamrozić. Ja zawsze staram się piec dynię lub inne warzywa przy okazji pieczenia kurczaka czy schabu, wkładać do plastikowego pojemnika i zamrażać.
Na patelnię wlać oliwę z oliwek i delikatnie podgrzać. Dodać posiekany czosnek i chilli, podgrzewać prze minutę i dodać puree z dyni, rozdrobniony ser, śmietanę, tymianek i odrobinę gorącej wody. Gotować pod przykryciem przez około 10 min, aż składniki doskonale się połączą.
Równocześnie ugotować makaron według instrukcji na opakowaniu.
Sos dyniowy doprawić solą, dużą ilością czarnego, świeżo mielonego pieprzu i natką pietruszki. Dodać ugotowany makaron i dokładnie wszystko razem wymieszać. Gęsty sos jest dość lepki i doskonale oblepia makaron. Podawać od razu.
Można podawać z dodatkową porcją pietruszki i starym parmezanem (ale nie jest to konieczne).
Smacznego!
zdecydowanie coś dla mnie ! kocham pasty wszelakie!
OdpowiedzUsuńDla mnie też lecz z innego powodu. Uwielbiam połączenia słodkich warzyw z chilli, dynia, marchewka... niebo w gębie.
OdpowiedzUsuńfajnie było tutaj zajrzeć meega fajny blog - polecam ! :)
OdpowiedzUsuńfajny blog! będe częściej tu zaglądać
OdpowiedzUsuńMakarony to dobra alternatywa ziemniaków.
OdpowiedzUsuń