sobota, 30 listopada 2013

Pieczone banany z czekoladą - ekspresowy i łatwy deser

Cześć! Dziś mam dla Was przepis na świetny deser! Nie dość, że wymaga jedynie dwóch składników to jest fantastycznie wręcz pyszny. Nie ma nic przyjemniejszego niż ciepły słodki banan i płynna czekolada, kiedy za oknem jesienna plucha (dużo bardziej wolę siarczyste mrozy niż takie nie wiadomo co).

Moja przyjaciółka pokochała go całym sercem i teraz zawsze mi się z nią kojarzy. Więc jeśli dalej się zastanawiacie jaką słodkość przygotować swoim bliskim to jest rozwiązanie! Użyłam gorzkiej czekolady, bo jestem jej wielką fanką, ale oczywiście można ją zastąpić mleczną. Świetnie będą się nadawać do nadziania jeszcze orzechy włoskie lub laskowe czy migdały ;)


Składniki:

2 banany
4 kostki gorzkiej czekolady (lub mlecznej)
orzechy, migdały (opcjonalnie)

Przygotowanie:

Piekarnik nagrzać max do 150 stopni. Banana piec około 10-15 min aż skórka będzie zupełnie czarna. Jeśli nasz piekarnik jest gazowy w połowie czasu przewrócić na drugą stronę. Po tym wyłożyć banana na talerz, przeciąć skórę przez środek i włożyć kostki czekolady, poczekać minutkę aż się rozpuści i wyjadać pysznego pieczonego banana łyżeczką.


Smacznego!

Jakie plany na andrzejkowe wieczór? Zamierzacie coś wróżyć? My wybieramy się do nowej Ambasady Śledzia. 


środa, 27 listopada 2013

Zrazy z jelenia z boczkiem, musztardą i papryka

Cześć! Po małej przerwie wracam do blogowego życia. Mam kilka zaległych przepisów do wstawienia, a zaraz po nich zabieram się za zbieranie nowego materiału. W najbliższym czasie chcę pokazać Wam dużo prostych i tanich przepisów, dla których bazą będą sezonowe warzywa. Dużo będzie więc porów, cebuli, kapusty czerwonej i białej, jabłek i marchewek. Mam nadzieję, że spodobają się Wam te pomysły - grudzień jest ciężkim dla portfela miesiącem (nie tylko ze względu na prezenty świąteczne, ale też słabość do gadżetów i ozdób). Trzeba też oczywiście uwzględnić nową sylwestrową kreację, parę nowych szpilek i oczywiście pasującą torebkę... ;)

Jak nietrudno zauważyć, często przygotowuję mięso na obiad. Na blogu bardzo dużo jest sposobów na kurczaka, który jest najszybszy i najtańszy. Dzisiaj przepis dla prawdziwych mięsnych koneserów. Jeśli nie mamy dziczyzny (z wiadomych względów nie każdy ma do niej dostęp) możemy użyć wołowiny. Będzie się zachowywać w garnku i na patelni w podobny sposób. Wędzony boczek nadaje dymnego posmaku i sprawia, że mięso nie jest suche. Dzięki musztardzie mięso ma intensywny smak i nie jest mdłe. Śmietanowy sos z wędzoną papryką i cebulą to dla dziczyzny wspaniały dodatek. Koniecznie musicie go wypróbować. 

 Składniki:

1 kg szynki z jelenia
10 plasterków wędzonego boczku
1 czerwona papryka
10 łyżeczek musztardy rosyjskiej (lub innej ostrej)
2 cebule
2 szklanki bulionu
300 ml śmietany 18% kwaśnej
2 łyżeczki wędzonej papryki
2 liście laurowe
3 ziarenka ziela angielskiego
sól
świeżo mielony czarny pieprz
wykałaczki
olej rzepakowy do smażenia

 Przygotowanie:

Mięso podzielić na 10 plastrów (po 2-3 cm). Rozbić dokładnie tłuczkiem - najlepiej sprawdza się tu męska pomoc. Nie, żebym nie wierzyła w damskie bicepsy, ale nie należy to do najprzyjemniejszych czynności. Na mięso warto najpierw położyć folię (np. foliową torebkę), unikniemy wtedy sporo bałaganu.
Rozbite mięso posypać delikatnie solą i pieprzem z obu stron. Posmarować wewnętrzną stronę musztardą, położyć plasterek boczku, pasek papryki i zawinąć w rulonik. Końce należy spiąć wykałaczkami, dzięki czemu misterna konstrukcja będzie nam się trzymać.

Na patelni rozgrzać mocno olej i podsmażyć szybko zrazy z wszystkich stron. Mięso przełożyć do garnka (z grubym dnem), zalać bulionem, dodać pokrojoną w plastry cebulę, liście laurowe i ziele. Gotować na małym ogniu 40-50 min co jakiś czas mieszając, żeby zrazy nie przywarły do dna. Po tym czasie wlać śmietanę, najlepiej wcześniej ją zahartować, czyli wlać odrobinę gorącego sosu i dokładnie wymieszać, dodać wędzoną paprykę i gotować następne 20-30 min. Mięso powinno być już wtedy miękkie, a sos gęsty - bulion się zredukuje, cebula rozpadnie. 

Podawać z kaszą gryczaną lub ziemniakami, surówką z kwaszonej kapusty lub ogórkiem i natką pietruszki.



Smacznego!


środa, 13 listopada 2013

Pomarańczowe placuszki na śniadanie

Jesień i zima to dla mnie sezony na cytrusy. Bardzo często do śniadania wypijam szklankę soku z pomarańczy i grapefruitów i zapewniam sobie energetycznego witaminowego kopa na cały dzień.
W ostatni weekend postanowiłam nieco inaczej wykorzystać sok pomarańczowy i przygotowałam placuszki. Mogę śmiało powiedzieć, że z penkejkami radzę sobie całkiem nieźle i od zeszłego roku (placuszki na serku waniliowym) zrobiłam wspaniałe postępy w technice smażenia! Trzeba tylko przestrzegać kilku zasad:

1. Mocno rozgrzać patelnię z odrobiną oleju i zmniejszyć ogień na średni lub mały.
2. Wylewać na patelnię małe porcje ciasta, najlepiej po 1 łyżce, bo wtedy wygodnie je przekręcać na drugą      stronę.
3. Dać placuszkom chwilę, żeby "odpoczęły" i doszły w środku
4. Kreatywność popłaca - im więcej i częściej zmieniamy dodatki tym lepiej.


Mam nadzieję, że po tym przepisie pokochacie słodkie, owocowe i zdrowe śniadania. Ta porcja jest naprawdę solidna, więc spokojnie wystarczy dla 3 osób. Można również przestudzić placuszki i zapakować je na drugie śniadanie

Składniki:

1 szklanka mąki tortowej
3/4 szklanki soku pomarańczowego Tymbark
2 łyżki miodu (lub więcej)
1 łyżeczka sody
1 jajko
2 łyżki rozpuszczonego masła
opcjonalnie skórka otarta z 1 pomarańczy

dodatkowo:
dżem, nutella, suszone owoce, miód, cynamon, banany, jogurt naturalny ;) wszystko na co mamy ochotę.


Przygotowanie:

Suche składniki mieszamy razem w miseczce. Dodajemy jajko, sok, miód i masło i dokładnie mieszkamy trzepaczką i odstawiamy na 5 min - konsystencja ma przypominać gęstą śmietanę. Patelnię mocno ogrzewamy z odrobiną oleju, zmniejszamy ogień na średni i wylewamy placuszki po 1 łyżce. Smażymy na złoty kolor z dwóch stron.

Najlepiej smakują ze słodkim dżemem lub miodem, jogurtem naturalnym i orzechami. Oczywiście w towarzystwie świeżo parzonej kawy!


Smacznego!


poniedziałek, 11 listopada 2013

Tatar z wędzonego łososia z awokado - elegancka przystawka


Cześć! Darzę wyjątkowym uczuciem klasycznego tatara. Od bardzo dawna zajadam się tym smakołykiem, niestety odkąd nie mieszkam już w domu okazja do tego nie zdarza się zbyt często. Na festiwalu NAJEDZENIFEST zobaczyłam stoisko z różnymi rodzajami tatarów na kanapkach. Po solidnej porcji humusu od Hamsy nie zmieściłam już kanapki z tatarem z łososia.
Tatar z łososia? Brzmi wspaniale. Od razu po przyjściu do domu przeszukałam sieć i znalazłam odpowiedni przepis. Po małych modyfikacjach przygotowałam wspaniałą i bardzo zdrową elegancką przystawkę.

W naszej diecie codziennej zazwyczaj jest za mało kwasów omega-3 i omega-6 dlatego łososia i awokado powinnyśmy jeść często. Dodatkowo jedząc te dwa produkty dostarczamy sobie całą masę witamin z grupy A i B, witaminę D, wapń i fosfor, więc wzmacniamy kości, poprawiamy wzrok i obniżamy poziom tłuszczu we krwi.

Kolejną wspaniałą zaletą tej potrawy jest niesamowity i bardzo ciekawy smak. Jeśli macie ochotę zaskoczyć swoich gości lub też zjeść ciekawą niecodzienną kolację zapraszam po przepis.


Składniki:

100 gram łososia wędzonego na zimno
1 pęczek szczypiorku lub 1 dymka
1/2 ogórka kiszonego lub 1 mały
1 dojrzałe awokado
1/2 cytryny
3 łyżki oliwy
świeżo mielony czarny pieprz

Przygotowanie:

Łososia, szczypiorek, i ogórka posiekać bardzo drobno i przełożyć do miseczki. Dodać oliwę i dużo pieprzu, dokładnie wymieszać i odstawić do lodówki na 2-3 h, żeby smaki się przegryzły. Przed podaniem awokado pociąć na kawałeczki, skropić obficie sokiem z cytryny, dodać sól i pieprz. Z łososia uformować krążek, posypać awokado i podawać z pieczywem.


Smacznego!

piątek, 8 listopada 2013

Tosty ze szpinakiem i jajkiem w koszulce - śniadanie mistrzów


W całym tygodniu mam bardzo mało czasu na śniadania, więc najczęściej jem owsianki lub omlety. W weekend pozwalam sobie na królewską ucztę z rana (chyba, że dzień wcześniej jestem na imprezie i jem dopiero obiad).

Muszę Wam się przyznać, że wczoraj zafundowałam sobie samozwańczą niedzielę i nie poszłam na zajęcia. Cały tydzień żyję na wysokich obrotach i 1 dzień wagarów od obowiązków dobrze mi zrobił. Znalazłam wreszcie chwilę na poleniuchowanie (oczywiście zachowałam zdrowy rozsądek i o 17 dzielnie ćwiczyłam w klubie) oraz aromatyczne latte (mila odmiana oz zwyczajnej mocnej małej czarnej). Znalazłam też chwilę na królewskie śniadanie i to niezwykle pyszne. 

O zaletach chrupiącego boczku niedługo opowie Wam moja koleżanka Ola, która wakacje spędziła w Nowym Jorku i przywiozła na moją gorącą prośbę całą masę kulinarnych wspomnień (ze szczególnym uwzględnieniem CRISPY BACON). A ja mogę tylko ochoczo przytaknąć,  bo sama uwielbiam ten smakołyk. Szpinak jest zdrowy i pyszny, a jajko w koszulce wbrew pozorom zrobić można bardzo prosto, wystarczy tylko kilka trików. Mam nadzieję, że wkrótce się skusicie na takie śniadanie!


Składniki dla 2ch osób:


2 kromki dobrej jakości żytniego chleba
2 łyżki oliwy
2 garście szpinaku
1 ząbek czosnku
4 cienkie plastry wędzonego boczku
2 jajka
1 łyżeczka octu
sól, pieprz

Przygotowanie:

Na patelnie wlać łyżkę oleju i wrzucić drobno posiekany czosnek, dodać umyty szpinak sól i pieprz i blanszować przez chwilę 1-2 min i odłożyć na talerzyk. Na tej samej patelni położyć plastry boczku i smażyć z dwóch stron aż zrobią się rumiane.
W rondelku zagotować wodę, dodać 1 łyżeczkę soli i 1 łyżeczkę octu. Jajko wbić do filiżanki (lub innego małego naczynia), zamieszać intensywnie wodę, żeby powstał wir i energicznie wlać jajko, gotować około 1 min na średnim ogniu i wyjąć łyżką cedzakową. Jajka należy robić pojedynczo. Z chleba przygotować grzankę (można polać oliwą), położyć szpinak, plastry boczku i na koniec jajko w koszulce. Na koniec można delikatnie posypać jajko pieprzem.


Smacznego! 

A teraz uwaga...

.

.

.

mężczyzna, z którym spędzę kilka najbliższych wieczorów....

.

.

.





czwartek, 7 listopada 2013

Barszcz ukraiński - klasyka


O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Nic więcej w temacie pogody nie da się powiedzieć. Jest szaro i paskudnie. Dobrze, że jedzenie na talerzu jest kolorowe i rozgrzewające i po jednej porcji można od razu odzyskać dobry humor i motywację do działania! Nie ciężko zauważyć, że uwielbiam zupy. Nie gotuję ich codziennie (mięsożerca domaga się mięsa), ale  zazwyczaj kiedy się za to zabieram przygotowuję porcję na 2 dni. Nie ma nic wspanialszego niż talerz gorącej, rozgrzewającej zupy po ciężkim dniu! 

Zawsze dużo zastanawiam się nad tym, że tradycyjne potrawy w każdym domu smakują trochę inaczej, mimo że korzystamy z tego samego przepisu. Tak samo jest z  barszczem ukraińskim - ile domów tyle sposobów i smaków. Każdy ma swój tajemny składnik tego treściwego dania. Nie jest to najmniej kaloryczny i lekki posiłek, ale za to jaki pyszny! 

Dla mnie ta zupa to nieodłączny składnik jesieni i mogę śmiało stwierdzić, że przebiłam swoją mamę ;)


Składniki:

1/2 szklanki fasoli Jaś (lub cieciorki)
kawałek kości schabowej
50 dag wędzonego chudego boczku (dla tych, którzy zupełnie nie liczą kalorii może być wędzona słonina)
2 średnie marchewki
1 średnia cebula
1 pietruszka
1/2 małego pora
1/3 szklani koncentratu buraczanego
3 duże buraki
3 liście laurowe
1/2 łyżeczki ziaren kminku
1 łyżeczka majeranku
3 ziarenka ziela angielskiego
3 ząbki czosnku
1 łyżeczka koperku (może być mrożony)
1 łyżka natki pietruszki (może być mrożona)
2 łyżeczki
sól, pieprz 

Przygotowanie:

Fasolę lub cieciorkę moczyć w garnku przez noc i rano ugotować w tej samej wodzie z łyżeczką soli - uwaga fasola znacznie zwiększa objętość.
Kości schabowe, pora, pokrojone w plastry marchewki i pietruszkę, przypaloną cebulę (najlepiej na palniku), obrane i pokrojone w kostkę/plasterki buraki zalać 1 i 1/2 litra zimnej wody i dodać wszystkie suszone przyprawy (listek, ziele, majeranek i kminek) i na doprowadzić do wrzenia. Następnie gotować około 30 - 40 min na małym ogniu. W tym czasie wędzony boczek pokroić na kawałki i podsmażyć na patelni - wrzucić do barszczu z całym tłuszczem, który się wytopił. Następnie dodać koncentrat buraczany i odcedzoną fasolę, cukier, sól i pieprz do smaku i gotować jeszcze kilka minut. Na sam koniec dodać pietruszkę i koperek. Podawać ze  świeżym pieczywem.


Smacznego!

Widzieliście sezonowy kalendarz, który ostatnio wrzuciłam na Facebooka? Ja się w nim zakochałam!
Od dawna wiadomo SEZONOWO= ZDROWO!


środa, 6 listopada 2013

Zdrowe szpinakowe muffiny z suszonymi pomidorami i słonecznikiem

Cześć! Jak Wam mija ten tydzień? Jestem ostatnio potwornie zajęta i średnio u mnie z regularnością. Poza tym solidne zapasy jedzonka z domu mojego chłopaka delikatnie mnie rozleniwiły. Dziś koniec najlepszych ruskich pierogów i bigosu, więc na obiad pyszny barszcz ukraiński (przepis jutro). A dziś chce Wam pokazać świetny sposób na drugie śniadanie do pracy czy na uczelnię. Kanapki jadam rzadko, a lunchboxy nie zawsze są poręczne. Czy w takim razie słona babeczka z mnóstwem wartościowych składników nie byłaby idealnym rozwiązaniem? Oczywiście, że tak! Wszyscy moi współlokatorzy zachwycali się tym wypiekiem. Zarówno na ciepło i zimno babeczki są wyborne.

Składniki:

1/2 szklanki mielonych płatków owsianych
1 szklanka mąki
1/3 szklanki oleju (może być od suszonych pomidorów)
1/2 szklanki jogurtu naturalnego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
garść umytego szpinaku
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki świeżo mielonego pieprzu


dodatkowo:
5 suszonych pomidorów
1 kulka mozzarelli
1 cebulka dymka (lub 1/4 drobno posiekanej cebuli)
1 ząbek czosnku
1 łyżka ziaren słonecznika lub dyni 


Przygotowanie:
Składniki na ciasto wymieszać w misce łyżką, im mniej je mieszamy tym podobno lepiej. Następnie pomidory, mozzarellę, czosnek i dymkę posiekać na drobną kosteczkę. Świeży szpinak poszatkować jak pietruszkę do zupy;) Pokrojone składniki przełożyć do miski z ciastem, dodać słonecznik i wymieszać. Papilotki (u mnie 9 małych, ale może być 6 dużych) uzupełnić ciastem po brzegi i piec w piekarniku nagrzanym do 160 stopni około 25-30 min aż będą rumiane.


Smacznego!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...